Czuli barbarzyńcy Kolegium Nauczycielskie w Bielsku-Białej Województwo Śląskie
O cyklu

„Nie istnieje przeciętny Czech, tak jak nie istnieje przeciętny Polak”
o stereotypach, życiu i absurdach oraz trochę o kobietach.
Relacja ze spotkania z Petrem Šabach

Petr Šabach, jeden z najpopularniejszych obecnie pisarzy czeskich, w Polsce wydał na razie tyko trzy książki z kilkunastu, które napisał. Promocją jego twórczości zajmuje się Julia Różewicz, bohemistka i tłumaczka, a prywatnie wnuczka poety Tadeusza Różewicza, co znalazło zresztą swoje odzwierciedlenie w najnowszej powieści Šabacha, Masłem do dołu. Wykorzystał on tam epizod z życia poety związany z telefonem od małego chłopca proszącego o wyjaśnienie wiersza, który musiał zinterpretować jako szkolne zadanie. Julia Różewicz (Wydawnictwo Afera) wydaje czeską literaturę współczesną w Polsce. Tłumaczyła ona także podczas naszego spotkania.

Śmiech jest tym, co w ostatnich latach chyba najbardziej kojarzy się Polakom z Czechami. Jednak Petr Šabach niechętnie eksponuje tę cechę swojej twórczości. Nie przepada też – jak stwierdził – za humorem zbyt prostym, śmiechem, który można by określić jako pusty, głupi. Nie lubi tanich gier słownych. W jego prozie komizm wynika z sytuacji życiowych, w których znajdują się bohaterowie, często jest to śmiech gorzki, zakorzeniony w absurdzie. Źródłem tego rodzaju humoru są doświadczenia osobiste pisarza, okres dzieciństwa, postać jego brata nieustająco stwarzającego sytuacje odbiegające znacznie od zwykłości. Šabach wspomniał o kilku zdarzeniach związanych z bratem, które mogłyby z powodzeniem znaleźć się w jego książkach. Charakterystycznym przykładem jest historia dialogu chłopca z babcią, kiedy to pytany wielokrotnie, o której należy go obudzić, niezmiennie odpowiadał, że nigdy. Także doświadczenia szkolne pisarza musiały wpłynąć na tematykę i sposób ukazywania świata. Był jedynym chłopcem w klasie i codzienne obcowanie z kilkudziesięcioma dorastającymi dziewczętami odcisnęło na jego psychice wyraźne piętno, zwłaszcza że koleżanki uwielbiały czesać jego długie włosy i robić mu makijaż. W tym kontekście nie dziwi zdecydowana rezerwa bohaterów prozy Šabacha wobec płci pięknej i ukazywanie relacji pomiędzy kobietami i mężczyznami jako nieustającej psychomachii. Pytany o to, jak ocenia kobiety, odpowiadał, że nie potraf myśleć o nich abstrakcyjnie. Może mówić o konkretnej kobiecie, ale nie uogólnia opinii na kobietę w ogóle. Przyznał jednak, że kiedy opiekował się przez rok swoim małym synkiem, często myślał, że kobiety zostały jakoś specjalnie wyposażone, żeby spełniać swoje funkcje. Doświadczenia te opisał zresztą w książce Podróże konika morskiego, gdzie motywem przewodnim jest właśnie konik morski – samiec, któremu samiczka pozostawia potomstwo, sama udając się na poszukiwanie następnego partnera.

O kobietach mówił też w kontekście swoich doświadczeń dziadka, obserwacje wnucząt utwierdzają go bowiem w przekonaniu, że kobiety są do życia lepiej przystosowane i zawsze zdominują mężczyzn.

Opowiadając o swojej młodości wspomniał również o wyjeździe do Anglii w czasie wakacji – pisarz miał raczej niefrasobliwy stosunek do obowiązków, ponieważ wrócił stamtąd dopiero po wymianie zdań z ojcem, który nie tyle namawiał go do powrotu, co do skonsumowania zbiorów z rodzinnej piwniczki. Podstęp się udał – Petr wrócił, ale było to już dwa miesiące po rozpoczęciu nauki szkolnej, co zaowocowało kolejną zmianą szkoły. Historia młodości prozaika dowodzi jednego: nie był człowiekiem specjalnie uległym wobec norm społecznych i wszelkiego rodzaju nakazów. Wielu jego bohaterów to indywidualiści, którzy próbują żyć po swojemu.

Choć całe jego życie na różne sposoby było związane z książkami, nie sądził, że zostanie pisarzem i do dziś właściwie uważa to za dziwne. Swoją pisarska karierę zaczął właściwie przypadkiem od felietonu napisanego dla gazety. Uważał, że to jego brat powinien pisać.

Pytany o sytuację pisarza w czasach przed aksamitną rewolucją (jego debiutancka książka ukazała się w 1986 roku) i po, odpowiadał, iż pierwsza jego powieść była oddana do wydawnictwa w 1983, a więc trzy lata zajęło odpowiednim instytucjom prześwietlanie go. Nie chodziło tu o bezpośrednie wpływanie na treść utworu, działała raczej autocenzura, wiele rzeczy można już było powiedzieć, choć niekoniecznie w otwarty sposób. Władza jednak potrzebowała czasu, aby sprawdzić, kim jest autor, z kim się kontaktuje, w jaki sposób żyje. Pisarz mówił też o sytuacji w Czechosłowacji po 1968 roku. Uważa, że ogół społeczeństwa nie doceniał znaczenia Praskiej Wiosny. Po wejściu wojsk Układu Warszawskiego Czesi się nie przeciwstawiali na większą skalę, ponieważ nie robili tego też nigdy wcześniej, nie leży to w ich naturze. Wspominał polskich żołnierzy z tamtego okresu, jako tych, którzy wstydzili się swego udziału w interwencji. Za najbardziej dramatyczne zdarzenia tamtego czasu uważa tłumienie demonstracji przez czeskich żołnierzy, ponieważ oznaczało to zwrócenie się członków tego samego narodu przeciwko sobie.

Wśród autorów ważnych dla niego Petr Šabach wymienił Kafkę, Haška i Hrabala, na którego prozie – jak mówi – uczył się właściwie pisać. Cenił zawsze outsiderów, ponieważ sam tak się w życiu czuł. Stwierdził jednak, że właściwie w różnych momentach swego życia wolał Hrabala nie czytać, żeby uniknąć naśladowania. Ceni natomiast bardzo twórczość Sándora Máraiego, zwłaszcza jego „Dziennik”, w którym ciągle na nowo znajduje coś ciekawego i ważnego. Ostatnio zainteresował się też twórczością współczesnych pisarzy serbskich, która bardzo mu się spodobała. Uważa, że Czesi zbyt mało interesują się literaturą innych narodów, tymczasem zamykanie się na własnym tylko podwórku, zubaża. Wprawdzie jest czymś normalnym, że uważa się własny język za najbogatszy, ale zainteresowanie innymi może nam przynieść wiele korzyści.

Zapytaliśmy również o stereotyp Czecha związany między innymi ze światem gospody. Nasz gość wyjaśniał, że nie lubi szufladkowania, nie fascynuje go specjalnie gospoda jako taka. W Czechach gospoda funkcjonuje inaczej niż kawiarnia czy pub w Polsce. Zbierają się w niej ludzie w tym samym gronie i omawiają sprawy dla siebie najważniejsze. Gospoda to opowieści o życiu, to szukanie potwierdzenia lub zaprzeczenia własnego zdania w opinii innych. Takie obrazy – społeczności, wśród której szuka się wsparcia lub możliwości polemiki, w której omawia się najistotniejsze sprawy, znajdujemy w Masłem do dołu. Trudno jednak według pisarza powiedzieć, że jego bohaterowie są przeciętnymi Czechami. Uważa zresztą, że ktoś taki jak przeciętny Czech nie istnieje, nie można więc mówić o obrazie przeciętnego obywatela jego kraju. Podobnie jak nie istnieje przeciętny Polak. Właściwie - mówił – człowiek powinien pamiętać o jednym: jak kiedyś harcerze nosili na opaskach hasło „Bądź gotów”, tak każdy powinien być gotów na to, że zza każdego rogu, w każdej chwili może wyjść idiota, z którym trzeba się zmierzyć. Niezależnie od tego, jaki naród reprezentuje.

Petr Šabach z całą pewnością lubi i umie opowiadać, być może rzeczywiście wpływają na to czeskie tradycje rozmowy w gospodzie. Jego wypowiedzi obfitują w dygresje i anegdoty, w nich – jak można sądzić – szuka pisarz odpowiedzi na istotne dla siebie pytania.

Dorota Siwor

Wydarzenia
Galeria zdjęć
Program
Goście
Piszą o nas
Nasi partnerzy
Pierwsza edycja
Kontakt